niedziela, 4 sierpnia 2013

11.


Ludzi było wszędzie pełno, na moje oko jakieś kilkadziesiąt tysięcy. Kręcili się po wydzielonym terenie lotniska, bardziej zapaleni fani przepychali się pod scenę, gdzie już panował nieziemski tłok. Postanowiłyśmy nie wciskać się za wszelką cenę do przodu, stanęłyśmy troszkę dalej, gdzie miałyśmy doskonały widok na scenę i troszkę luzu. O dwudziestej na scenę wyszedł support, czyli zespół The Big Pink. Nastolatki zaczęły piszczeć jak opętane, dopiero po chwili zorientowały się, że to nie Muse. Mimo wszystko Pinkom udało się rozbujać publiczność. Po kilku piosenkach nawet co niektórzy zaczęli śpiewać i skakać. Musiałam przyznać, że grali nawet ciekawie, więc z przyjemnością słuchałam kolejnych utworów. Po godzinie jednak zeszli ze sceny, żegnani owacjami publiczności i z obietnicą, że jeszcze tu wrócą. Technicy zaczęli krzątać się koło wzmacniaczy, wjechała perkusja Dominica. Wywołało to taki entuzjazm, jakby co najmniej sam Dominic siedział nagi na bębnach. Zasłoniłam uszy i spojrzałam na Ann.
- Ciekawe, co to będzie, jak ONI wyjdą na scenę - udało jej się przekrzyczeć wrzaski stojących za nami dziewczyn. Roześmiałam się. Wtedy po prostu ogłuchniemy.
Kolejny z technicznych zajął się dostrajaniem gitary basowej. Może któryś z nich to właśnie James? - zastanawiałam się, przyglądając się każdemu z nich. Z każdą minutą robiło się coraz ciaśniej, ludzie przeciskali się do przodu, co zmusiło nas do przesunięcia się na lewą stronę płyty. Tu niestety nie miałyśmy już tak dobrego widoku, zwłaszcza perkusja była zasłonięta przed naszym wzrokiem. Zauważyłam za to dwoje dzieci za kulisami, mniej więcej ośmioletnich. Chłopiec i dziewczynka.
Wygłupiali się w rytm muzyki płynącej z głośników. Dopiero dużo później dowiedziałam się, że to dzieci Chrisa...
Punktualnie o 21.30 muzyka ucichła, światła przygasły. Ciemne postacie wyszły na scenę, powodując ogłuszający wręcz aplauz zgromadzonego tłumu. Moje serce przyspieszyło. Tak, to na tę chwilę czekałam ponad trzy miesiące. Rozbłysły zielone lasery i kolorowe projekcje, usłyszałam pierwsze takty "New Born"... i zaczęłam piszczeć jak te nastolatki obok mnie. Od tej piosenki się zaczęła moja "znajomość" z Mjuzakami. Moje ręce same powędrowały w górę i zaczęły klaskać do rytmu.

1 komentarz:

  1. Nagi Dominic siedzący na bębnach.
    Raz że umarłam ze śmiechu a dwa że zabiłabym żeby to zobaczyć :D
    I te New Born... Hmmm
    Teeeeeeeeeeeeeż chcę :(

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)