niedziela, 19 maja 2013

3.

Internet - cudowny wynalazek! Nie doceniałam go do tej pory. Ale może zacznę od początku. Tego pamiętnego wieczoru urodzinowego wpadłyśmy z Ann na jeszcze jeden pomysł. Mianowicie, żeby odszukać naszych starych szkolnych znajomych. Z większością z nich straciłyśmy kontakt tuż po ukończeniu nauki i byłyśmy ciekawe, co też u nich słychać. Założyłyśmy wiec konta na wszystkich możliwych portalach społecznościowych ( nie powiem, zajęło nam to pół nocy )i wyszukiwałyśmy znajome nazwiska. Okazało się to niełatwym zadaniem, gdyż 90% zalogowanych tam ludzi używa nicków. W sumie udało nam się zlokalizować trzy koleżanki i jednego kolegę. Kolega mieszkał w innym kraju, a z koleżankami umówiłyśmy się na spotkanie przy kawie. Niewiele, ale na początek dobre i to, prawda?
Po kilku dniach zresztą zaczęli się do nas odzywać zupełnie nieznajomi ludzie. Przysyłali zaproszenia, krótkie wiadomości. Z początku mnie to dziwiło, dopiero po jakimś czasie się dowiedziałam, że robią to po to, by mieć jak największą liczbę znajomych i komentarzy. Taka dziecinada. Przestałam odpowiadać na takie e-maile.
Spotkanie z koleżankami wypadło nieciekawie. Kiedyś mogłyśmy przegadać całe godziny, teraz okazało się, że niewiele mamy wspólnych tematów. Ja i Ann byłyśmy typowymi "kurami domowymi" - praca w sklepie, dzieci, dom. One - kariera zawodowa, znajomość odpowiednich ludzi, wysokość zarobków. Wymówiłyśmy się po godzinie pilnymi sprawami  i tyle nas widziały.
W dwa tygodnie po urodzinach dostałam wiadomość, która mnie zaintrygowała. Jedno słowo : "Cześć". I nic więcej.  Spojrzałam na nadawcę - mjamesb. Któż to? Wielbiciel Bonda? Z ciekawości zajrzałam na profil. Żadnych zdjęć, kilkoro znajomych ( niestety, żadnego nie kojarzyłam ) , mężczyzna, orientacja hetero, w sieci dla nowych znajomości. Niewiele informacji. Czego może ode mnie chcieć? Odpisałam. "Cześć".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)