niedziela, 23 czerwca 2013

8.

"Pisałaś mi jakiś czas temu, że wybierasz się z Ann na koncert Muse. Jeśli to nadal aktualne, mam dla was propozycję. Tak się składa, że ja z resztą ekipy też tam będę, więc może spotkamy się po koncercie? Co wy na to?"

Wgapiałam się bezmyślnie w monitor, zastanawiając się, czy dobrze zrozumiałam. Przeczytałam wiadomość od Jamesa jeszcze raz. Kurczę, on naprawdę proponował spotkanie ! O co mu chodzi? Ann stwierdziła, że nie ma się nad czym zastanawiać ( chyba zmieniła zdanie co do internetu hihi). Przecież nie chodzi mu o randkę, bo nie proponowałby spotkania w trójkę. Po prostu będzie tam, gdzie my, więc dlaczego nie wykorzystać sytuacji i nie poznać go naprawdę? Miałam mętlik w głowie. Trochę to abstrakcyjne, patrzeć nieznajomemu w oczy, jednocześnie znając go, jego myśli, opinie, podejście do różnych spraw. Pisaliśmy ze sobą prawie dwa miesiące, a ja, tyle o nim wiedząc, jednocześnie nie miałam pojęcia, jak tak naprawdę wygląda! Nie odpisałam tego wieczoru.

"Dlaczego nie odpowiadasz? Nie chcesz, byśmy się spotkali? Czuję się trochę zawiedziony."

"Nie, nie o to chodzi. Przepraszam, że się nie odezwałam. Nie chciałam cię urazić. Po prostu zastanawiam się, czy to dobry pomysł. Będę się dziwacznie czuła w takiej sytuacji. Nigdy mi się nie zdarzyło rozmawiać z przyjacielem, zanim go spotkałam. Nie umiem tego do końca wyjaśnić. Nie uważasz, że możemy czuć się skrępowani?"

"Prawdę mówiąc, nie przyszło mi to do głowy. Przeprosiny przyjęte ;)  Cieszę się, że zaliczasz mnie do grona swoich przyjaciół. Jeśli się zdecydujesz, obiecuję zrobić wszystko, abyś w moim towarzystwie nie czuła się skrępowana. Ann także. Z chęcią ją poznam. Poza tym mam dla was małą niespodziankę."

Ech, faceci. Wiedzą, jak podejść kobietę. Specjalnie to napisał, żeby obudzić w nas ciekawość! Pomyślałam o moim życiu, o tym, co powiedział mi Case, i podjęłam decyzję. Co mi tam, raz się żyje. Będę miała co wspominać w przyszłości. W najgorszym przypadku James okaże się podstarzałym playboyem, albo otyłym operatorem kamery, szukającym przygód. Wtedy po prostu się zwiniemy, i tyle. Przynajmniej oderwę myśli od codzienności.
Umówiliśmy się na spotkanie pod hotelem, w którym James miał nocować z resztą ekipy. Kto wie, może dopisze nam szczęście i nawet spotkamy gdzieś chłopaków z Muse, rozdających autografy..?

1 komentarz:

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)