niedziela, 2 czerwca 2013

5.

" Całkiem niezła kolekcja :) i bardzo interesująca. Przyznam szczerze, że moja lista jest w dużej mierze zbliżona do twojej. Ciekawa kombinacja klasyki, rocka i new prog. Sam pracuję w branży muzycznej, spotykam się na co dzień z różnymi ludźmi, zwłaszcza muzykami. A z Muse ostatnio bardzo często pracuję. Zdaje się, że niedługo wyruszają w trasę koncertową. Choć jestem nieco zdziwiony, fanki tego zespołu to raczej piszczące nastolatki, zachwycone "Zmierzchem". "

" Nie słucham tego, co jest modne i na topie. Słucham ich nie ze względu na kinowe przeboje. Po prostu uwielbiam to połączenie gitary, rocka i klasyki fortepianu. Podziwiam pana Bellamy za talent, serce, które wkłada w swoje utwory, energię, którą potrafi przekazać tysiącom ludzi na każdym koncercie. Wybieram się z przyjaciółką na jeden, właśnie po to, by poczuć ten klimat. A swoją drogą - trochę Ci zazdroszczę - współpracować z Muse. To musi być niesamowite przeżycie. Zdarzyło Ci się może usłyszeć ich granie na żywo, ale nie na koncercie, tylko tak spokojnie, w studiu na przykład? Hah, wiele bym dała za takie doświadczenie."

" Owszem, zdarza mi się dość często słyszeć ich przy pracy, na przykład kiedy nagrywają nowe kawałki na płytę. Rzeczywiście ciekawe doświadczenie. Naprawdę wybierasz się na koncert? Ale chyba nie jesteś jedną z tych psychofanek, które tylko czekają na okazję, żeby zdobyć autograf na staniku?"

" Nie mam w zwyczaju zbierania podpisów na bieliźnie czy innej części garderoby. Przyznaję, że z chęcią bym ich spotkała, ale nie po to, żeby zdobyć autograf, pukiel włosów czy też jeszcze co innego. Chciałabym z nimi porozmawiać. Podziękować za to, że w ogóle są, że tworzą wspaniałą muzykę, która pomogła mi przebrnąć przez trudne chwile w życiu. No i może wypić piwo z Chrisem ;) "

Z niecierpliwością zaczęłam wyczekiwać wieczorów. Nasza korespondencja stała się zadziwiająco regularna. Każdego wieczoru, kiedy dzieci już spały, z zadowoleniem włączałam komputer, wiedząc, że znajdę kolejny mail od Bonda. Z początku myślałam, że to jakiś znudzony podstarzały gość, który szuka podniety, zaczepiając małolaty  sieci, z czasem jednak doszłam do wniosku, że to inteligentny facet. No, może trochę samotny, skoro nie ma z kim pogadać wieczorem. Po miesiącu wiedziałam już, że ma dziewczynę, ale nie jest do końca pewny, czy to jest TO. Oboje pracują w showbiznesie i tak naprawdę rzadko się spotykają. Ja też opisałam mu swoją obecną sytuację, chociaż Ann stanowczo odradzała mi takie rzeczy. Nie była do końca przekonana do takich internetowych znajomości. Nie wiem, co widziała w tym złego. Przecież nie umawiałam się z nim na randkę, nawet nie flirtowaliśmy. Po prostu oboje potrzebowaliśmy kogoś, komu można się zwierzyć, pogadać bez żadnych zobowiązań. Tak, wiem, przecież mam Ann, ona zawsze mnie wysłucha i doradzi. Ale przez naszą długoletnią przyjaźń  jej spojrzenie na pewne sprawy nie zawsze jest obiektywne. Poza tym, miło jest poznać męski punkt widzenia.

1 komentarz:

  1. Nie powinna oglądać się za siebie tylko korzystać z życia. Tym bardziej że zaczyna się robić coraz ciekawsze :)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli po lekturze przyszło ci coś do głowy - nie krępuj się, napisz :)